ROBIĄC TO CO WSZYSCY, NIE DOSTANIESZ NIC SPECJALNEGO

20:16 imaginaryhope 31 Comments


Przeraża mnie posiadanie takiego "normalnego" źycia. Nie chcę zajmować stanowiska w pracy, której będę nienawidzić, a mimo to z powodu braku predyspozycji będę tam w każdy poniedzialek, najprawdopodobniej do usranej śmierci. Takiej pracy, podczas której będę narzekać jak bardzo nieszczęśliwe mam życie, mając przy tym pretensje do całego świata, dobrze wiedząc, że mogłabym więcej, ale najprawdopodobniej nie zaznałam wystarczającego szczęścia, by inaczej ulożyć sobie życie.

Nie chcę słuchać ludzi, ty z pewnością też. Takich, którzy będą mi powtarzać, że muszę koniecznie iść na studia, a po nich znaleźć pracę, nieważne czy dobrą, ważne żeby tylko mnie chcieli. Nie chcę sluchać ludzi, którzy będą mi powtarzać, że muszę jak najszybciej założyć rodzinę, najlepiej z pierwszą osobą, która się napatoczy. Że muszę robić wszystko, żeby to swoje życie zapełnić. 

Tylko, że jest problem. Tu wcale nie o to chodzi.

Nie chcę dać sobie wmówić, że większość ludzi będzie mieć szare i przeciętne życie, którego nie lubi, bo każdemu z nas udaje się tak, jak sam tego chce. Nie chce poddawać się temu, co wpajano mi dotychczas w imię "dobrego rozwoju", bo to ja wiem, co jest dla mnie odpowiednie i nie muszę robić pewnych rzeczy pod schemat. Nie chcę poszukiwać wzorców, których będę mogła w łatwy sposób naśladować, bo - choć może zabrzmieć to banalnie - uważam, że każdemu człowiekowi jest przypisana ścieżka, którą powinien podążać według własnych przekonań, a nie sugerując się innymi.

Kiedy mówię o marzeniach i celach, mam na myśli wszystko, co chciałabym jeszcze zobaczyć, gdzie pojechać, co chciałabym osiągnąć. To wszystko wynika z mojej ciekawości świata i życia na nim, a nie przerostem ambicji nad możliwościami. Talenty, predyspozycje i umiejętności, które mogę z czasem odkrywać to jedna z najciekawszym przygód jakie może przynieść życie, bo dzięki ich odnajdywaniu mogę trafić w końcu na te, w których będę najlepsza.

Określając to, co czego chcę za każdym razem zastanawiam się na ile jest to realne, bo tak jak wspomniałam wcześniej - wszystko wynika z mojej ciekawości świata i życia na nim, a nie przerostem ambicji nad możliwościami. Wiem, że nie mam wystarczających predyspozycji albo odpowiedniej sytuacji życiowej, ale również jestem świadoma tego, że jeśli jest cokolwiek, do czego dążyć chciałabym, to mogę zrobić COKOLWIEK w kierunku. Głupi przykład: jeżeli jest osoba, która chce zostać modelem, a nie ma do tego wystarczających wymagań nie znaczy, że musi zamknąć się na te marzenia, bo ma szansę wykonywać pracę związaną z tą właśnie działalnością, ale w inny sposób. Może być bookerem, pracować w agencji, prowadzić bloga modowego czy spróbować swoich sił jako fotomodel. To samo tyczy się innych zawodów i sytuacji - warto próbować podążać własnymi ścieżkami, by choć trochę przybliżyć się do życia jakiego pragniemy mieć.

Nie mam wpływu na przeszłość i na popełnione błędy, ale wszystko jest przede mną. Patrzę w przyszłość z odwagą, wolę skupiać się na działaniach na "tu i teraz", zamknąć wszystkie zbędne rozdziały i nie traktować przeszłości jako porażkę opartą na złych wyborach, a zaprzyjaźnić się z czasem i spojrzeć na nią z szerszej perspektywy.

Bo nie chcę narzekać. Chcę budzić się każdego dnia z myślą, że to kolejny, którym głównym bohaterem jestem ja. Ten, który jest po to, by w tej całej gonitwie po lepsze mogła cieszyć się z tego, co mam i umiała to docenić. Minuty na zegarku przeskakują na zegarkach z prędkością światła, godziny przelatują przez palce, a na wieczór gaśnie słońce. Każdemu z nas wydaje się, że ma mnóstwo czasu, tymczasem on mija szybko, zdecydowanie szybko i bezpowrotnie.

Chcę poznawać coraz więcej ludzi w środowisku rozwojowym, którzy konsekwentnie dążą do zrealizowania określonych celów. Chcę, aby każdy walczył tak, aby jego osiągnięcia napawały go dumą oraz żeby nie porównywał się do innych ludzi i robił swoje. Chcę wykorzystać to co mam, tu i teraz, ale jednocześnie powoli wiąże plany na przyszłość. Mieć jakiś punkt odniesienia, jak będzie wyglądać moje życie za pięć, dziesięć lat. Taka egoistyczna pobudka dla poczucia, że coś zrobiłam i pozostanie to długo po tym, jak umrę, aby odejść z przekonaniem, że dokonałam czegoś ważnego. Życie pisze wiele scenariuszy, trzeba wybrać ten jeden konkretny i ku niemu podążać, bo czas jest najważniejszy, a każda chwila mija bezpowrotnie. Dlatego wiem, że moje kierunki, nawet te najmniejsze dokądś zmierzają, a skonkretyzowanie planòw pozwala na to, bym mogła docenić bardziej poszczegòlne chwile, w ktòrych byłam, jestem i będę szcześliwa. 

Mam dwie możliwości w zyciu - zaakceptować warunki takimi, jakimi są albo wziąć za nie odpowiedzialność. I zmienić je.

I spożytkować czas w taki sposób, w jaki będę chciała, rozwijając się w tym, w czym jestem dobra. Nie robić nic dla poklasku, a jedynie dla wolności, która sprawia, że wiele rzeczy mogę, ale wcale nie muszę.

Ty także zapamiętaj: robiąc to co wszyscy, nie dostaniesz nic specjalnego.

31 komentarze:

KILKA POWODÓW, DLA KTÓRYCH ZACZĘŁAM DZIAŁAĆ

15:23 imaginaryhope 32 Comments


Marzenia. Zawsze je snułam, gapiąc się nieustannie w sufit i wyobrażając sobie moje życie w tej 'lepszej wersji', zamiast zacząć cokolwiek spełniać. Rozmyślałam co by było gdyby, wierząc, że żeby zrealizować jakiekolwiek musi zdarzyć się jakiś fenomen. Obojętnie co - dżin wyskakujący z magicznej butelki, złota rybka spełniająca trzy życzenia czy wygrana w totolotka. Odsuwałam na bok myśli, że jest coś, co faktycznie mi się należy, bo po prostu na to zasługuję. Świetny samochód, wakacje w wymarzonej cześć świata? Będąc w tym miejscu, w którym wtedy byłam, próbowałam tłumaczyć sobie, że istnieją ludzie, którym po prostu dano taką, a nie inną szansę, której ja nie mam. Że jest jakiś wymiar, do którego ja nie mam wstępu. Byłam też utwierdzona w przekonaniu, że nie posiadam żadnych możliwości, kiedy w pewnym momencie zrozumiałam, że jednak nimi dysponuję. Zawsze jest szansa na to, bym mogła osiągnąć aspiracje - grunt tkwi w tym czy mam pomysł na siebie, a przede wszystkim czy znam swoje dobre strony (a znam!).

Jednak w pewnym momencie doszłam do wniosku - po jaką cholerę mi to całe bujanie w obłokach, skoro doskonale wiem, że i tak nic nie zmienię? Jaki jest sens w marzeniach i w utwierdzaniu już wcześniej powielanych schematów? Zaczęłam więc stawiać sobie cele.

Osobiście mi nauczenie się tej sztuki zajęło... jedną noc. W jedną noc zmiana z pasywnej marzycielki w twórcę. Niejednokrotnie dostałam "zaszczyt" poznania tego, czym tak naprawdę jest osiągniecie ostatecznego dna. Oszukiwałam swoich znajomych, a jeszcze bardziej siebie. Zawsze twierdziłam, że robię dużo i próbowałam sobie wmówić, że do wszystkiego dochodzi się małymi krokami. No, coś w tym jest. Tylko, że ja zawsze próbowałam. Potem już nie robiłam nic albo moje działania były na tyle znikome, że nic dziwnego, że stałam cały czas w miejscu.

I w końcu przyszła taka chwila, w której nastąpił przełom. Po prostu. Bo wiesz, są dwa kategorie ludzi. Ci, którzy dużo gadają i ci, którzy dużo robią. Ja zaliczałam się do tej pierwszej.

W końcu zamknęłam japę i zaczęłam działać. A wiesz dlaczego?

Przy osiągnięciu celu zawsze odczuwam satysfakcję, bo dążąc do niego trafiam na przeszkody, którym muszę podołać. Wpływa to na budowanie mojej wartości, wiedząc ile jestem w stanie zrobić, by spełnić swoje zamierzenia. Zaczyna brakować miejsca na takie wywody jak: 'nie dam rady', 'to nie jest dla mnie', 'wydaje mi się', które wypierane są na: 'dam radę', 'zasługuję na to', 'wiem'. Twierdzenie, że nie zdołam pokonać własnych lęków (co zresztą jest jak dla mnie przereklamowane) to głupota. Sama w pewnym momencie zobaczyłam, ile ludzi wokół chce wspierać mnie w moich działaniach. Ci, którzy trzymają się blisko rzeczywistości zawsze będą umieć przyznać się do porażek, a nawet poproszą cię, byś podzielił się własnymi doświadczeniami i tym samym wzbogacił w ich własną. Nie ma miejsca na coś takiego jak oszukiwanie siebie, jedynym profitem jest kurczowe trzymanie się reali. Nie ma ludzi idealnych i na pewno nie raz i nie dwa każdy zdał się na jakąś niekompetencję. 

Dzięki celom i dążeniu do nich jestem świadoma, na ile mnie stać. Nie dam rady się złamać już po pierwszej ryzykownej i kryzysowej sytuacji, bo mam świadomość, że nawet z najgorszych okoliczności uda mi się wyjść. Mam coraz większe zaufanie do siebie, śmiało krocząc do przodu. Zachowuję fason, mimo, że nawet stan i warunki, w których teraz jestem wydają się być tymi najgorszymi.

Pracuję nad sobą skupiając się na błędach, które zbyt często popełniam. Pieprzę perfekcjonizm. Jest pewna zasada: żeby zdobyć kompetencję w danej dziedzinie, trzeba zacząć działać. Metodą prób i błędów. To jest jak z jazdą rowerem. Musisz nauczyć się utrzymać równowagę, żeby się nie wywrócić. Pozdzierać łokcie i kolana. Czasem jest pod górkę, ale bardzo chcesz. Więc po prostu to ćwiczysz.  

Zdałam sobie sprawę, że doba jest jednak zbyt krótka. Dotarło do mnie, ile czasu musiałam zmarnować na swoje głupie gadanie i odkładanie wszystkiego na jutro. Na rozmyślanie nad tym, czy jednak uda mi się czy nie, tracąc szansę na naprawdę coś wyjątkowego. Dlatego zamiast tego obróciłam wszystko w motywator. By już niczego nie tracić.

Odsunęłam się od toksycznych ludzi. Do diabła z nimi. Ciężko jest otaczać się tymi wokół, którzy umieją jedynie narzekać zamiast spróbować dostrzec pozytywne aspekty. Chcesz ruszyć do przodu, ale nie dajesz rady, kiedy przy każdej rozmowie o swoich zamysłach i postanowieniach słyszysz tą samą gadkę:  "pojebało Cię?"

Po prostu działam. Mimo, że nie wiem jaki wynik tych moich działań może być. Mam świadomość, że czasem może coś pójść nie po mojej myśli, ale nagradzam siebie za działania i szczere chęci. Cieszę się, bo zrobiłam wszystko co w mojej mocy, rozwinęłam się. Nie płaczę nad niczym, bo jeśli znów trafię na taką 'pułapkę' będą wiedzieć jak jej uniknąć i jak doprowadzić, by osiągnąć moje intencje. 

Odkryłam piękną zależność. Gdy nie robię nic, nie chce mi się nic robić. A gdy robię i mi to wychodzi, przy czym osiągam sukcesy - chce mi się zapierdalać jeszcze bardziej. Kiedyś całymi dniami potrafiłam leżeć w łóżku i nic dziwnego, że nawet na chwilę nie chciało mi się wyjść z domu. Natomiast gdy już od rana działam, rozpiera mnie energia i mam ochotę na jeszcze więcej. Wszystko zaczynam postrzegać jako znacznie prostsze i wiem, że to jest właśnie dla mnie. Zajebiste, co?

Już rozumiesz? Przekaz chyba całkiem prosty.

32 komentarze:

PROCES

07:53 imaginaryhope 14 Comments


Lubię obserwować ludzi odnoszących sukcesy. Wiem, że dla większości łatwiej jest mówić, że to wszystko, co udało im się osiągnąć to zasługa znajomości, pieniędzy albo że mają po prostu piękne życie i już. Tylko, że to działa w zupełnie innym kierunku. Po prostu potrafią jedną rzecz, której nam ciągle brakuje.
Na wiele spraw szukamy usprawiedliwienia. Wszyscy chcemy coś osiągnąć, ale jak najmniejszym kosztem - a najlepiej żadnym. Niestety nie ma cudownych trików, które pozwolą oszukać życie. Mogę tylko powiedzieć jedno: zapieprzać się opłaca. Dlatego doceniam i podziwiam właśnie tamtych ludzi - bo to wcale nie jest tak, jak Ci się wydaje. Wcale nie potrzebujesz wybitnego szczęścia ani pełnego portfela, potrzebujesz tylko zaangażowania i wykorzystania swoich możliwości i umiejętności. To ten spryt, o który mi chodzi.
Trzeba nauczyć się korzystać z okazji. Może brzmi zbyt banalnie, ale sam się zastanów, ile razy stwierdzasz: 'nie chcę mi się', 'nie uda mi się', 'to nie dla mnie' albo że nie masz ochoty na papranie się w takiej pracy. Oświadczasz, że 'fajnie by było, ale może później' podczas gdy ktoś wyciąga do Ciebie rękę, by Ci pomóc, dzieli się wiedzą, materiałami, wszelkimi poradami, udziela rad. Przepraszam, ale obydwoje dobrze wiemy, że świat to nie tylko słońce z tęczami. A my sami sobie jesteśmy winni.
Rezygnujesz z podjęcia się czegoś, bo wymaga to PRACY?  Nie ma czegoś takiego jak 'złota pigułka', która w mig rozwiąże wszystkie Twoje problemy. Są rady, ale do realizacji czegokolwiek trzeba wdrożyć je w życie i ruszyć się z miejsca, w którym aktualnie się siedzi. 


W każdym aspekcie życia, który chcesz zmienić jest tylko jeden fakt, o którym musisz wiedzieć. WSZYSTKO ZACZYNA SIĘ OD CIEBIE. To właśnie to wywodzi się od gotowości zmiany pewnych rzeczy w swoim życiu, to dyscyplina daje Ci przejrzysty obraz całej sytuacji. To rzecz, która wypełnia Cię energią do zmiany, walki czy stania się lepszym człowiekiem. Bo jeśli chcesz podążać drogą do sukcesów, musisz pracować ciężej niż inni. Pomyśl więc, co jesteś w stanie poświęcić, aby to zdobyć?
Cokolwiek, co będzie wykraczać poza Twoją rutynę będzie wymagać siły woli. Jeśli mówisz: 'mam dosyć bycia zmęczonym' to jest to czynnik wyzwalający zmianę. Musisz następnie stwierdzić, że nie będziesz szukać już nigdy więcej żadnych wymówek. Złam pewne zasady i nigdy, ale to przenigdy nie obawiaj się porażki.
Nie ma znaczenia, co myślą inni. Nie ma też znaczenia, ile nienawiści spływa na Ciebie. Sukces zależy w dużej mierze od tego, jak my sami siebie postrzegamy. Wiem, że jeśli stoimy w obliczu porażek i słabości, to jest to bardzo trudne. Ale jeśli masz wizję swojej osoby, rób wszystko, aby się tam dostać. Na przekór innym. Rób swoje, postrzegaj siebie jako jednoosobowy zespół i nie zwracaj uwagi na cokolwiek, co miałoby Ci w tym przeszkodzić. Wykaż siłę własnej woli, pokaż zaangażowanie, przecież musisz stać się świetny w tym, co robisz! Kiedy tak się stanie, nie będzie ważne to, kto będzie próbować Cię zatrzymać. Bo i tak Cię nie zatrzymają.


NADSZEDŁ TEN CZAS!
Czas, aby uwierzyć i wyrazić siebie. Robić. Popełniać błędy. Właśnie tak wygląda proces uczenia się, który prowadzi do rozwoju. To wszystko staje się wraz z tym, kiedy zdajesz sobie sprawę, kim tak naprawdę jesteś, kiedy zaczynasz zauważać własną indywidualność! Tak długo jak będziesz podążać za kimś innym, tak długo jak będziesz tylko imitacją, nigdy nie będziesz najlepszym 'kimś", ale możesz być najlepszą wersją siebie. Musisz po pierwsze odnaleźć swoje wartości, po drugie - jeśli chcesz zarabiać dużo pieniędzy, chcesz odnosić sukcesy, mieć i robić rzeczy, które nigdy nie robiłeś to najważniejszym krokiem do tego jest to, abyś zainwestował w siebie czas, Jesteśmy uzależnieni od autorytetów i obserwując i analizując działania ludzi, którymi chcielibyśmy się stać, nie wiemy tak naprawdę kim sami jesteśmy. Wiesz co mam na myśli? Inwestujemy tyle czasu, by zaimponować innym i aby być przez nich lubianym i docenianym, ze realizujemy działania często pod ich schematy. Boimy się cudzych opinii, boimy się robić 'swoje' z uwagą, że nie zawsze są one pochlebne.

To  Ty starasz się coś osiągnąć, dla siebie, a nie, by pokazać się przed innymi, więc słowa skierowane w Twoją stronę odnośnie tego, co robisz, czym się zajmujesz powinny być tymi, które znajdą się na ostatnim miejscu wszystkich z przyczepioną łatką "nie obchodzą mnie one w najbardziej minimalnym stopniu". Nie żyjesz dla nich, żyjesz dla siebie! Twoje umiejętności powinny zabrać Cię do miejsca, w którym będziesz mógł utrzymać swój charakter. Musisz więc odnaleźć własny motyw, coś co będzie napędzało Cię do działania! Pomysł jest ważny, realizacja tego planu jest jeszcze ważniejsza, ale to, dzięki czemu będziesz cały czas utrzymać się w swoim postanowieniu to właśnie MOTYWACJA. Zauważ, że najpierw jest powód, motyw, a dopiero potem akcja. Skup się na tym, DLACZEGO właśnie to robisz i stwórz listę rzeczy, które są Twoim osobistym motywatorem.
Wszystko dlatego, że każdy z nas jest skłonny odpuścić i przestać iść w zaparte. To zrozumiałe. Ale musisz mnie teraz posłuchać i to uważnie.


Nie obchodzą mnie Twoje porażki ani to ile razy zdarzyło się upaść. Nie obchodzi mnie Twoje dotychczasowe doświadczenie, bo mimo przeciwności każdy z nas ma w sobie moc, która po uaktywnieniu sprawia, że jesteśmy jeszcze bardziej silniejsi i lepsi niż kiedykolwiek. To ty jesteś tutaj reżyserem, sam piszesz scenariusz. Cokolwiek robisz, tworzysz - cała ta produkcja należy do Ciebie, bo sam na to zapracowałeś. Spójrz na swoją osobę, którą byłeś w przeszłości - już teraz możesz podjąć decyzję, że nie pasuje Ci ona i że zamierzasz wznieść się o szczebel wyżej. Przestań szukać wymówek i próbować wszystkiego usprawiedliwiać logiką, ponieważ są rzeczy, którym logika przeczy. Nie potrzebujesz żadnej aprobaty - Twoje marzenie, cel jest przeznaczony tylko dla Ciebie. Utrzymuj to, pracuj nad tym, naucz się być własnym wzmacniaczem. Zacznij budować i zachęcać samego siebie, doświadcz bólu, odrzucenia i ciężkim momentów, a za każdym razem wracaj, ale ze zdwojoną siłą. W taki sposób się rozwiniesz, docenisz to, co otrzymujesz.

Wielu ludzi boi się wychodzić spoza strefy własnego komfortu i wolą doświadczać i podejmować się tylko tych rzeczy, które są im dobrze znane. Więc jeśli chcesz osiągnąć sukces, musisz obrać za cel, coś, co z pozoru może się wydawać dla Ciebie niemożliwe, zmusi Cię to wówczas do podjęcia działania, aby to zdobyć - cofniesz się, będziesz musiał się trochę pomęczyć, ale wrócisz i następnym razem zburzysz tą przeszkodę ucząc się jednej i najważniejszej rzeczy - nie możesz się poddawać, po prostu musisz przejść przez ten proces i uczysz się jak wznosić się wyżej. PAMIĘTAJ, ŻE JESTEŚ SILNIEJSZY NIŻ MYŚLISZ.

Po przeczytaniu tego tekstu powinieneś być bardziej zdeterminowany i pełny zapału. Zacznij działać.

Jesteś gotowy?

14 komentarze: