NAJLEPSZE POMYSŁY NA PREZENT NA MIKOŁAJKI! - MYGIFTDNA

15:02 imaginaryhope 2 Comments


Sama lubię przeglądać wpisy z pomysłami na prezenty świąteczne, bo dzięki nim mogę się zainspirować. Niejednokrotnie zastawiam się co danej osobie podarować, wpadam na różne pomysły, ale czasem patrząc na takie posty mogę trafić na coś ciekawszego. Sprawę trzeba dobrze przemyśleć, lubię widzieć uśmiech na twarzy bliskich mi osób. Zazwyczaj stawiam na praktyczność, nie lubię dawać kolejnego 'zbieracza kurzu' albo czegoś, co nie będzie używane. Po pierwsze kupując prezent zastanawiam się nad preferencjami osoby, którą chcę obdarować. Ja w ciągu roku staje się obserwatorem najbliższych i gdy pojawia się jakieś marzenie, które mogłabym spełnić notuję i czekam na stosowną okazję. Bo nie ukrywam, czasem bywa, że tym osobom, które znamy najbardziej, najciężej jest kupić prezent.

Pomysły na prezenty, które ucieszą każdego! 
Dla kobiet chyba łatwiej trafić z prezentem. Zawsze sprawdzi się biżuteria, kosmetyki, bądź coś do domu. Tu pole do popisu jest zdecydowanie nieograniczone.

1. Patera
2. Koc z haftem
3. Zestaw herbaciany w woreczku
4. Details - zestaw 3 wałków do ciast
5. Warhol - obraz na płótnie
6. Notatnik A5 z nadrukiem
7. Zestaw pysznych konfitur 
8. Szkatułka na biżuterię
9. Deska do krojenia obrotowa
10. Koszulka z nadrukiem
11. Srebrny naszyjnik z kółkiem
12. Lusterko kieszonkowe


Jeśli chodzi o mężczyzn, tu już jest trochę trudniej. Można postawić na coś związanego z pasją, bądź na jakiś elektroniczny gadżet. Firma MyGiftDna w swojej ofercie ma mnóstwo pomysłów na prezent na mikołajki. Przykładowe:

1. Pendrive z grawerem
2. Zestaw narzędzi
3. Pierwszy milion - skarbonka spersonalizowana
4. You make my heart smile - personalizowany kubek 
5. Powerbank z nadrukiem 10000 MAH
6. Kubek termiczny z imieniem
7. Młotek z grawerem
8. Bidon z grawerem
9. Grawerowana szklanka do piwa
10. Zestaw do grilla
11. Wieszak na krawaty
12. Grawerowana karafka i szklanka do whisky


Multitool
Dzięki temu przedmiotowi każda usterka będzie naprawiona. Multitool zawiera w sobie aż osiem różnych akcesoriów: nóż, śrubokręt krzyżowy i płaski, otwieracz do butelek, piłę, pilnik, przecinak do drutu, kombinerki oraz młotek. Mieści się w praktycznym etui, które można przypiąć do paska od spodni. Multitool będzie trafionym prezentem dla każdego majsterkowicza, który lubi tego typu gadżety. Możliwość wygrawerowania dowolnego napisu wraz z personalizacją sprawia, że multitool przestaje być zwykłym scyzorykiem, a staje się atrybutem prawdziwego superbohatera! Z pewnością będzie służyć bardzo długo.

Imienny brelok do klucza samochodowego 
Brelok z wygrawerowanym imieniem o średnicy 45x10mm jest wykonany z eleganckiego i wyszukanego drewna, z grafiką "prędkościomierza". Całość wykonana solidnie i z niezwykłą starannością, dzięki czemu nie trzeba martwić się o trwałość produktu. Brelok zapakowany jest w eleganckie pudełeczko, więc nadaje się w sam raz na prezent.

Zapalniczka z grawerem
Klasyczna benzynowa zapalniczka z grawerem wykonana z wysokiej jakości metalu. Grawer na takim tworzywie jest niezwykle trwały i wręcz niezniszczalny. Jedyne, co trzeba robić przy tego typu zapalniczce, to zakupować do niej paliwo oraz knot, który sukcesywnie, ale powoli spala się.
 Jak podobają Wam się pomysły na prezenty?

Wpis powstał przy współpracy z firmą MyGiftDna

2 komentarze:

Płatki POD OCZY EFEKTIMA

20:03 imaginaryhope 0 Comments


Po raz kolejny miałam okazję przetestować produkty marki Efektima. Tym razem zupełna nowość - vege plastry pod oczy w trzech rodzajach - bakłażan i ogórek, jarmuż i pomarańcza oraz kurkuma i pietruszka! Jest więc w czym wybierać, w zależności od potrzeb i upodobań. Odpowiednio nasączone płatki zawierające aktywne składniki wpływają na jakość skóry, która pod oczami jest wyjątkowo delikatna. Efekty są wzmocnione, jeśli wcześniej płatki zostaną lekko schłodzone. 
 
Kiedyś już testowałam hydrożelowe plastry tej firmy, które się u mnie sprawdziły i również tym razem się nie zawiodłam. 

Plastry BAKŁAŻAN I OGÓREK 
Według producenta: 
- pięknie wyglądająca cera 
- bardziej nawilżona skóra, 
 - zmniejszone worki pod oczami 

Ekstrakt z bakłażana, ekstrakt z ogórka, kwas hialuronowy, witamina B3, E i C; pantenol, alantoina, hydrolizowane proteiny soi, ekstrakt z liści aloesu, beta-glukan. 


Plastry JARMUŻ I POMARAŃCZA 
 - ukojona skóra 
- wygładzona i promienna cera 
- mniej widoczne cienie pod oczami 

Ekstrakt z owocu pomarańczy, ekstrakt z liści jarmużu, ekstrakt z kwiatu rumianku, ekstrakt z liści herbaty, witamina B3, E i C, A; ekstrakt z wąkrotki azjatyckiej (cica), kwas hialuronowy, ekstrakt z korzenia tarczycy bajkalskiej. 



Plastry KURKUMA I PIETRUSZKA 
- zredukowane oznaki zmęczenia 
- rozjaśnione cienie pod oczami 
- mniej widoczne zmarszczki 

Ekstrakt z korzenia kurkumy, ekstrakt z pietruszki, witamina B3, E, C; kwas hialuronowy, ekstrakt z wąkrotki azjatyckiej (cica), ekstrakt z liści herbaty i rozmarynu, ekstrakt z korzenia tarczycy bajkalskiej.


Wszystkie plastry świetnie się u mnie sprawdziły! Skóra jest ładnie rozświetlona, napięta, dobrze nawilżona. Używałam płatków wieczorem, po całym dniu spędzonym przed komputerem, kiedy skóra już była zmęczona i naprawdę działały jak kompres. Dały poczucie takiego przyjemnego  ukojenia. Zauważyłamże po zastosowaniu nie mam takiej opuchlizny pod oczami i cienie  mniej widoczne. Vege plastry można zakupić np. w Rossmannie za 6,99 zł.

Wpis powstał przy współpracy z firmą Efektima

0 komentarze:

POTRZEBUJĘ BYĆ OFFLINE.

18:19 imaginaryhope 11 Comments


Blogowanie to dla mnie przyjemność, dająca możliwość podzielenia się ze światem swoim doświadczeniem i opinią. Jest środkiem, dzięki któremu mogę nagłośnić ważne sprawy i to nie tylko takie, które widzę w mediach, a takie, które dotyczą każdego z nas, zwykłych szarych ludzi. Jest też moim sposobem na zarobienie pieniędzy, takim dodatkiem do blogowania, o którym już wspominałam niejednokrotnie. Taką pracą zdalną... z nieokreślonymi godzinami. Pracuję kiedy chce, ale wiem, że tylko ode mnie zależy jaki będzie efekt końcowy. I większość blogerów ma takie podejście, że im większe grono odbiorców, tym będą mieli się czym pochwalić przed agencjami i markami. Pogoń za tym jest jak pogoń za pieniądzem. Im będzie tego wszystkiego więcej, tym większy zarobek. Doskonale to wiem, bo jest to jedna z moich form zarobku, ale mimo to, dla mnie  w pełni wystarczająca. Mało biznesowe podejście, ale tak mi odpowiada. Bo im większe grono odbiorców, tym większa odpowiedzialność. Więcej pracy, odpowiadania na maile, komentarze.

Liczę się z każdym słowem, jakie się tutaj pojawia. Każdy tekst jest w pełni mój. Oczywiście, że nigdy nie będę na takim poziomie jak strony związane z branżą beauty, fashion czy parenting, bo moja tematyka jest zupełnie inna i zdaje sobie z tego sprawę, że nie każdemu ona będzie odpowiadać, ale nie czuje się przez to gorzej. Nie mam zamiaru porównywać się z osiągnięciami innych w blogosferze. Dla mnie rozwój swojego miejsca w sieci, a cała pogoń za cyferkami i nowymi odbiorcami to dwie osobne rzeczy. Albo rozwijam go tylko dla siebie albo dbam o relacje z dotychczasowymi czytelnikami. Takimi, którzy są ze mną od dawna. To jest ważne, ale nie dam się zapędzić w ten cały wyścig szczurów, bo ilość obserwujących, ilość lajków czy ilość komentarzy nie identyfikuje mnie jako lepszego czy gorszego człowieka. Nie jest żadnym wyznacznikiem.

Ostatni wpis opublikowałam miesiąc temu
Nie panikuję też już nad sprawą związaną z regularnością wpisów. Zwyczajnie z powodu braku czasu, nie zawsze mam chwilę, żeby tu zajrzeć i coś opublikować. Dla kogoś, kto prowadzenie bloga jest pracą na pełen etat i wówczas nie musi jej dzielić z milionem innych obowiązków, priorytetem będą teksty, które są angażujące, napisane zgodnie z oczekiwaniami wyszukiwarek. Priorytetem będą też dobrze wykonane, własnoręcznie zdjęcia. I nie płaczę nad tym, że ja używam tych z darmowych banków zdjęć. Albo że ostatni tekst pojawił się u mnie miesiąc temu. Jeśli mam chwile spowodowane brakiem motywacji, odkładam na chwilę pisanie i zajmuje się czym innym. A na tych, dla których blogowanie jest istotną częścią pracy i życia, nie wylewam frustracji i nie twierdzę, że skupili się tylko na świecie online. Nie oceniam. Nikogo. Robię po prostu swoje. Bez żadnej sztywnej daty przypisanej do pojawiania się kolejnych wpisów.

Szanuję swój czas, spędzając go w inny sposób niż siedzenie przed komputerem. Potrzebuję kontaktów z ludźmi, potrzebuję być offline. Nie przekładam w żaden sposób świata wirtualnego na coś ważniejszego, niż rzeczywistość. Nie tworzę całej masy relacji, nie dzielę się każdym kawałkiem swojego życia w mediach społecznościowych. Nie przeglądam bezsensownie portali. Szanuję swój czas. W wielkim skrócie, nie ustalam ścisłych ram czasowych. Publikuje wpisy wtedy, kiedy mam na to ochotę. Nie siedzę w internecie non stop, bo nie czuję takiej potrzeby. To jest mój blog i nie gonię za dorównywaniem innym, bo cieszy mnie to, co udało mi się osiągnąć do tej pory.

Po prostu robię swoje. Tak jak najlepiej potrafię.

11 komentarze:

ZARABIANIE NA BLOGU. JAK TO WYGLĄDA W PRAKTYCE?

21:38 imaginaryhope 13 Comments


Bycie influencerem to naprawdę świetna sprawa i nie dziwię się, że coraz więcej osób chce rozwijać się na tej płaszczyźnie. Ja uwielbiam swoją pracę, bo łączę przyjemne z pożytecznym! Mam na myśli zarobki, które są dodatkiem do mojej pasji, czyli prowadzenia bloga.

Od razu zaznaczę, że nie każdy musi zarabiać na blogu. Nie wszyscy muszą zapędzać się w ten cały wyścig szczurów, jeżeli nie zależy im na regularnych dochodach z działalności blogowej. Ale powiedzmy wprost - jeśli ktoś pozyskuje pieniądze z prowadzenia własnej strony internetowej nie oznacza, że zależy mu tylko na zarobkach. Wszystko jest dla ludzi, a bloger to też zawód. Może nie jak każdy inny, bo się różni. Ale jeśli jest pasją, a więc także jest też czymś w czym jest się dobrym, to dlaczego by go nie monetyzować? Mimo to trzeba pamiętać o zachowaniu odpowiednich proporcji - żeby nie przyjmować każdej propozycji, bo blog stanie się reklamowym śmietnikiem. 

Jakiś czas temu napisałam tekst odnośnie kwestii zarabiania, do którego odsyłam Was tutaj. W tym wpisie również zajmę się tym tematem, ale przedstawię konkretne sposoby JAK zarobić. Wbrew pozorom to nie jest łatwy i szybki pieniądz. Żeby w ogóle zacząć trzeba mieć określoną społeczność, pisać regularnie, mieć wartościowe wpisy i przede wszystkim pomysł na własnego bloga.

Zarabianie na własnej stronie 
Zarabianie na blogu ma kilka odsłon, można to robić na kilka sposobów i cały czas powstają nowe. Wszystkie można pogrupować w kilka kategorii. Zacznę od tej, która występuje najczęściej.

Współpraca barterowa
Nie jest to odpłatna forma, aczkolwiek zapłatą jest dana rzecz lub kilka rzeczy, które firma proponuje. Barter zakłada wymianę towaru (marka) za usługi promocyjne (bloger). Zasady są proste - otrzymujesz przesyłkę z produktami, robisz im zdjęcia, testujesz i piszesz recenzje. Jest to opłacalne dla firm, które dopiero zaczynają wchodzić na rynek, a chcą wyróżnić się na tle konkurencji. To samo tyczy się w przypadku blogerów, którzy są początkujący, ale już zdążyli zaangażować konkretną społeczność i chcą przeprowadzić u siebie kampanię po raz pierwszy. Jeśli wszystko wyjdzie pomyślnie, taki barter może dobrze wyglądać jako pozycja w zakładce "Współpraca" u blogera.

Współpracuję z markami i wybieram tylko takie oferty, w których poleciłabym dany produkt - bo mi się podoba, bo go używam i lubię daną firmę. Nie chcę, żeby mój blog był reklamowym śmietniskiem. Taki 'o wszystkim i o niczym'. Zaufanie czytelników to podstawa, więc nie muszę chyba mówić, że reklamowanie niestosowanych produktów lub koloryzowanie ich działania (gdzie może być na odwrót) przez blogera nie jest zbyt moralne... Najważniejsza jest szczera opinia.


Reklamy banerowe
U mnie możecie je zauważyć na prawym, bocznym pasku, ale tak naprawdę mogą one pojawić się wszędzie - między postami, pod górną zakładką czy gdziekolwiek indziej na stronie. Może być to reklama wykupiona przez daną markę (u mnie jest to np. Allegro) lub reklama AdSense, rozliczana od kliknięcia albo od wyświetlenia. Kto chce, może je opublikować u siebie od razu. Problem tkwi w tym jednak, że sensowne zarobki są dopiero wtedy, kiedy ma się już określoną oglądalność. Mimo wszystko nie są to jakieś ogromne kwoty. W porównaniu do zarobków chociażby z afiliacji czy ze współprac, nie zarobimy na AdSense zbyt wiele. Zaletą jest jednak to, że jest to reklama bezobsługowa i dostępna dla każdego - wystarczy pobrać jednostki reklamowe z panelu. 

Teksty na zlecenie
Kojarzycie może stronę Whitepress? Albo ReachaBlogger? Technicznie wygląda to tak - agencja lub dana marka publikuje ofertę ze swoim projektem. Jeśli jesteś zainteresowany danym zleceniem, podajesz stawkę, często razem ze statystykami oraz swój pomysł na realizację oferty. Jeśli blog odpowiada klientowi (np. pod względem liczby czytelników czy tematyki), akceptuje propozycję. W tym momencie zaczynasz realizować zlecenie, najlepiej w jak najszybszym czasie i ze starannością (aby obydwie strony były zadowolone).

Realizować taką formę zarobku zaczęłam dopiero od tego roku. Nie będę chwalić się swoimi wynikami, powiem tylko tyle, że jestem zadowolona i że są zależne - niektórzy realizują takie kampanie za kilkaset złotych, ale stawki mogą sięgać nawet też do kilku tysięcy.


Afiliacja
Czyli polecanie produktu w zamian za procent od sprzedaży. Bloger odsyła czytelników do sklepu internetowego i otrzymuje prowizję od każdego dokonanego z jego linku zakupu - zwykle jest to 5-10%. Na przykład: jeśli na blogu, powiedzmy kulinarnym, przeczytacie o super produkcie i klikniecie w link polecający, po czym dokonacie zakupu, bloger otrzymuje kilka procent od sprzedaży. Jeśli chodzi o zarobki, trudno jest je chociażby oszacować.

Przykładem programu partnerskiego może być 4GSM - firma, zajmująca się sprzedażą produktów do telefonów i wszelkimi innymi akcesoriami. Rejestracja nie różni się w zasadzie niczym od innych programów danych marek. Zakładacie konto lub używacie aktualnie istniejącego; prowizja od sprzedaży wynosi 10%, naliczana jest po 30 dniach od daty zrealizowania zamówienia (jeśli towar nie zostanie zwrócony) i dla pierwszego zamówienia danego klienta. Minimalna kwota wypłaty to 50 pln, wypłaty są realizowane dwa razy w miesiącu. Moim zdaniem nie jest źle.

Afiliacja jest prosta, ale wrzucenie na bloga linku afiliacyjnego lub baneru, napisanie „polecam, kupcie” nie wystarczy. Żeby Twój Czytelnik zechciał kupić cokolwiek z Twojego polecenia, musi Ci ZAUFAĆ. Czyli uwierzyć, że to, co polecasz, to faktycznie najlepsza rzecz czy usługa, bo: sprawdziłeś ją osobiście.

Jakie formy zarobku jeszcze znacie? Zarabiacie na swoich blogach? 

13 komentarze:

JAK STWORZYŁAM PROJEKT SWOJEGO WYMARZONEGO WNĘTRZA? CZTERY KLUCZOWE ELEMENTY

12:07 imaginaryhope 11 Comments


Elementy, które są dla mnie najważniejsze przy projektowaniu wnętrza to przede wszystkim wybór podłogi, koloru ścian i rozplanowanie oświetlenia; dodatki, które stanowią uzupełnienie. To one decydują o klimacie, jaki panuje w pomieszczeniu, tworząc przestrzeń i stanowiąc tło do dalszych dekoracyjnych i użytkowych kroków. Przeglądałam mnóstwo inspiracji, aby określić stylistykę w jaką planuję zmierzać; różne aranżacje, takie, które przykuły mój wzrok i wywołały pozytywne emocje. 

Jestem zwolenniczką tego, aby urządzać się na spokojnie. Zanim zabrałam się za remont mojej sypialni, minęło trochę czasu. Po tym, jak wyposażyłam ją w to, co niezbędne, powoli zaczęłam dobierać do niej kolejne elementy. Przemyślałam, co jeszcze mogę dodać, zamienić. Nie zależało mi, aby wszystko było gotowe "na raz", bo potem mogłoby się okazać, że żałuje jakiejś decyzji. 

JASNE KOLORY WE WNĘTRZACH
Chcę przebywać we wnętrzu dobrze zaprojektowanym i przemyślanym. Nie lubię kiedy każda przestrzeń w domu jest urządzona w różnym stylu. Takie wnętrza są dla mnie niespokojne, chaotyczne, czuję się nimi przytłoczona. Prostota i funkcjonalność to jedne z moich ulubionych zasad, dlatego moim faworytem jest styl skandynawski. Pomieszczenia w takiej stylistyce charakteryzują się jasnym kolorem na ścianach, dzięki którym uzyskuje się optyczne powiększenie przestrzeni. Zazwyczaj jest to biel, ale często są wykorzystywane również odcienie błękitu, wrzosu, a także szary, który zagościł w mojej sypialni. W planie były dwa, trzy kolory, ale nie chciałam, by potem okazało się, że "gryzą się" wizualnie. Takie, które miały się uzupełniać, a spowodowały tylko chaos. Dwie puszki farby, a zdziałały cuda. Wcześniejsza zieleń drażniła mnie, nie wiem skąd wpadł mi pomysł, aby pokryć nią ściany.


DOBÓR PODŁOGI
Dobierając podłogę do domu, należy się zastanowić, na co tak naprawdę najbardziej nam zależy. Czy ma być odporna na wilgoć, czy będziemy mieli czas na jej odświeżenie i czy jest wysokiej klasy używalności. Pod uwagę trzeba wziąć również budżet. Cena przeważnie odzwierciedla jakość, nietypowe wzornictwo czy jakieś nowinki techniczne. 

W końcu pozbyłam się wykładziny, która niestety miała już swoje lata. Zaopatrzyłam się w zakup grubszych paneli, które mają wysoką odporność na ścieralność. Wybór był potężny; zależało mi na tym, aby były jasne, w naturalnym kolorze, słoneczne, z wyraźnymi sękami, w których zaklęty jest cały urok. Kilka modeli przykuło moją uwagę, kupiłam 'jesion biały', który spełnia moje oczekiwania.

DODATKI STANOWIĄ WAŻNY ELEMENT
Styl skandynawski nie do końca musi być spokojny i stonowany. Ogromną rolę odgrywają dodatki, które wbrew pozorom stanowią bardzo ważny element - muszą przełamać minimalistyczny, momentami chłodny charakter wnętrz. Powstało mnóstwo miejsc, w których można je zakupić. Problem może stanowić różnorodność, jeśli mamy tyle opcji do wyboru. Poza tym, na drodze staje niekiedy zasobność portfela, jednak mimo to warto stawiać na jakość, która zazwyczaj chodzi w parze z ceną. Bo co z tego, jeśli dana rzecz jest piękna, skoro niezbyt trwała i zaraz będzie trzeba ją wymienić?


Przeglądając stronę Artgeist, miałam ogromny dylemat. Nie wiedziałam na co się zdecydować. Z całego asortymentu wiele rzeczy przykuło moją uwagę, jednak nie każde z nich pasowałoby do wystroju mojej sypialni. Uznałam, że świetnym elementem dekoracyjnym stanowić będzie obraz, o wymiarach 70 x 105. Przyciąga wzrok, a przede wszystkim idealnie uzupełnia wnętrze. Techniką, jaką został wyprodukowany to wydruk na płótnie.

W planach mam zakup jeszcze kilku innych dodatków. Ma być miło, domowo i przytulnie! :)

OŚWIETLENIE
Ostatni akcent do wnętrza w stylu skandynawskim. Odpowiedni dobór lamp pozwala stworzyć przyjazny nastrój, który sprzyja odpoczynkowi. Dlatego poza górnym źródłem światła, dodatkiem są lampki nocne lub kinkiety, które pozwolą na regulację ustawienia strumienia światła, jednocześnie nadając klimat. Miejsce w mojej sypialni zajmują również świecące kule i motyle, które można zakupić za grosze.


Przykładacie dużą uwagę do wnętrz? Jaki styl podoba Wam się najbardziej? Gdzie najczęściej kupujecie dodatki?

11 komentarze:

CO PO MATURZE? CZY STUDIA SĄ AŻ TAK NIEZBĘDNE?

17:42 imaginaryhope 12 Comments


Przede mną ostatnia klasa technikum. Matura. Egzamin zawodowy. O tyle, ile o egzamin jestem spokojna, bo mój profil (organizacja reklamy) nie sprawia mi problemu, to o maturę zaczynam się trochę martwić. Chcę zdać każdy przedmiot, na tyle procent, aby wynik był satysfakcjonujący. Istnieje jeszcze szansa poprawek, ale mam nadzieję, że uda mi się dobrze zaliczyć wszystko za pierwszym podejściem. 

Profil, na którym jestem, był słusznym wyborem. W dziedzinie reklamy rozwijam się i zdobywam wiedzę. Planuję także związać się z tą branżą zawodowo (co poniekąd już trwa). Na moim blogu również można znaleźć wpisy odnoszące się do marketingu, bo chciałam pisać 'lekkim piórem' o tym, w czym czuję się dobrze i w temacie, który lubię (choć jeśli jesteś ze mną od samego początku zapewne wiesz, że tematyka mojej strony zmieniała się, i to nie raz). 

Na chwilę obecną jestem przede wszystkim blogerką. Czyli dziennikarką, copywriterem, korektorką, marketingowcem, PR-owcem i przedsiębiorcą w jednym. Piszę artykuły na zlecenie, nawiązuję współprace z firmami, angażuje społeczność. To też jest praca. Oprócz tego obejmowałam stanowisko także jako influencer marketing, a obecnie jako freelancer. W międzyczasie wpadło jeszcze kilka sezonowych lub dorywczych prac, jak np. audytor inwentaryzacji, praktyki w studiu fotograficznym. Najważniejsze jest zaangażowanie, które przekłada się na sukces. Daje ono motywację do szkolenia się, pogłębiania swojej wiedzy i rozwijania umiejętności. Ja dzięki temu mam co wpisać do CV, mimo że jeszcze nie mam ukończonej szkoły. 


Czy studia są niezbędne?
Studia to mimo wszystko poważny wybór i warto go przemyśleć dobre kilka razy, żeby potem nie żałować źle podjętej decyzji. Część ludzi mimo ukończenia danego kierunku ma problem ze znalezieniem pracy, bo dla większości pracodawców już nie liczy się samo wykształcenie, a doświadczenie i umiejętności. O tym powinni pamiętać wszyscy, którzy studia mają przed sobą.

Jeśli Tobie marzy się wysokie stanowisko w korporacjach lub wykonywanie zawodu bardzo specjalistycznego (prawnik, lekarz, inżynier, pedagog itd.) - bez studiów się nie obejdzie, bo to wymaga odpowiedniego przygotowania. Wszystko zależy od tego, jaki masz plan na życie. Warto jednak zaznaczyć, że ten papier nie wystarczy, aby podbić rynek pracy. Zdobycie wyższego wykształcenia aktualnie jest prawie że na wyciągnięcie ręki - może to zrobić każdy, przy odrobinie dobrej woli i odpowiedniej zawartości portfela. Jeśli jednak planujesz karierę w zawodzie, w którym studia nie są koniecznością lub planujesz założyć własną firmę, wiedzę i umiejętności możesz zdobyć ucząc się samodzielnie na kursach.

Mi bardzo podoba mi się droga, którą podążam i cieszę się, że udało mi się już zaangażować w tyle projektów. Dzisiejszy świat daje dużo możliwości, wystarczy chcieć z nich skorzystać. Można poradzić sobie bez problemu, nie mając wyższego wykształcenia, a przede wszystkim być przy tym szczęśliwym. 

Póki co, dobrze mi idzie, więc nie obawiam się przyszłość. Zarabiam własne pieniądze, kształtuję się w dziedzinie marketingu i reklamy. Na chwilę obecną bez tego rynek nie może istnieć i raczej nie zapowiada się na to, by miało się to zmienić, dlatego nie widzę żadnych powodów do niepokoju.

Podsumowując:
Każda droga jest dobra, jeśli jest przemyślana i korzystna. Spójna z planem na życie. Jeśli go nie masz - daj sobie czas, by go znaleźć, bo wszystko w międzyczasie może się zmienić. Najlepszym rozwiązaniem jest... rozglądanie się. Szukanie czegoś, co Cię pochłonie. Jeśli Twoją pasją jest  załóżmy fotografia, to może warto przekształcić ją w zawód? :) Nie ma nic lepszego, niż wykonywanie pracy, która sprawia nam przyjemność. Jeśli np. interesuje Cię chemia, biochemia, anatomia i fizjologia człowieka, genetyka, to idealnym dla Ciebie kierunkiem będzie dietetyka. Wyższa Szkoła Rehabilitacji w Warszawie przedstawia ciekawą ofertę.

Nie ma sensu robić czegoś na siłę. "Dla papierka", "bo rodzice kazali", "bo wszyscy tak robią. Serio. Wiecie jaka jest presja społeczna - KAŻDY MUSI MIEĆ STUDIA. Nie ma znaczenia, co chce robić, kim chce zostać, MUSI. I większość osób, którzy nienawidzą studiów, ulegają, po czym nie wiedzą co ze sobą zrobić. Boją się zrezygnować, bo są przerażeni reakcją rodziców i znajomych. A istnieje równie dobrze inne wyjście, które może być również skuteczne i prowadzić do życiowego sukcesu. Nieważne jaką decyzję podejmiesz - czy będziesz studiować czy nie - nie jesteś z żadnego powodu lepszy lub gorszy od innych. Jeśli masz dylemat "co po maturze" odpowiedź jest prosta - rób to co czujesz.

Nie namawiam do podjęcia decyzji pod wpływem mojego wpisu. Ale jeśli stajesz przed tak ważnym wyborem zastanów się kilka razy. Bo chyba nie chcesz się męczyć?

12 komentarze:

WARTO PODRÓŻOWAĆ! CZYLI CO DAJE MI PODRÓŻOWANIE?

22:27 imaginaryhope 16 Comments


Od dziecka planowałam, które miejsca chcę zobaczyć gdy dorosnę, z nadzieją, że uda mi się je zobaczyć. Oglądałam relacje znanych podróżników i wierzyłam, że i mi również kiedyś przytrafi się taka możliwość, by je zrealizować, choć wiedziałam, że niektóre będą wymagały ode mnie mnóstwa odwagi, cierpliwości, a jeszcze inne ogromnej spontaniczności.

Szanuję kraj, w którym się urodziłam, jego historię, ale nie uznaję tego jako argumentu, by spędzić całe  swoje życie na tym jednym obszarze. Uważam, że świat jest warty jego zobaczenia, dlatego staram się jak najwięcej podróżować. To właśnie wszelkie wyjazdy kształcą i rozwijają moją osobowość. Nie tylko dlatego, że poznaję inny świat, ale przede wszystkim przez to, że wreszcie mam czas i spokój, żeby bardziej poznawać siebie, kreować swój światopogląd i opinie. Podróże dają mi wiele pomysłów, które potem mogę wcielić w swoje życie. Poznaję kolejne miejsca, a razem z nim nawiązuje znajomości, odkrywam inne kultury i zwyczaje.

Podróżowanie to również niesamowita okazja do używania wszystkich języków, które znam. W końcu mogę wykorzystać je w praktyce i to nie tak jak zazwyczaj na piśmie, ale werbalnie :) Zawsze uczę się chociażby tych kilku zwrotów w języku urzędowym danego kraju. Wycieczka - nieważne czy krajoznawcza czy z zamiarem odpoczynku powinna nieść za sobą jakiś pożytek. Wiem, że teraz można praktycznie wszędzie dogadać się w języku angielskim, ale znajomość kilku najprostszych wyrażeń typu: dzień dobry, do widzenia, dziękuję czy przepraszam przydaje się za każdym razem. 

Podróże to wypoczynek
Dzięki podróżom mogę chociaż na chwilę odciąć się od swojego życia. Mam tu na myśli wszelkie obowiązki i spięcia związane z pracą. Mam wreszcie trochę więcej wolnego czasu na przemyślenia na temat tego, co chcę dalej robić, zmienić czy też to, jakie są moje dalsze plany. Sami przyznajcie - jeśli zdarza Wam się podróżować - łatwiej się myśli będąc w pewnym dystansie od codziennego życia i rutyny, od której często mamy ochotę się odciąć. Według mnie każde miejsce jest warte obejrzenia, ponieważ może kryć w sobie wiele ciekawych rzeczy. Doceniam to, co otacza mnie w danym miejscu i jak duży ma wpływ na wrażenie wynikające z wyjazdu. Uważam, że wybór odpowiedniego hotelu, miejsca do wypoczynku, barów/restauracji czy knajp mocno wpływa na nie. Co prawda, nie wszystkie podróże należą do najtańszych, dlatego warto planować wyprawy z wyprzedzeniem. Wcześniejsza rezerwacja daje o wiele szerszy wybór, gwarancje miejsca i z reguły niższe ceny. Mimo wszystko podróż, nawet ta zaplanowana w najdrobniejszych szczegółach, może rządzić się swoimi prawami. Nie zawsze jest tak, że coś w stu procentach idzie po mojej myśli.


Podróże nauczyły mnie tego, że nie wszędzie jest tak samo. Pokazały tym samym wielką niesprawiedliwość, choć nigdy nie wierzyłam, że świat do sprawiedliwych należy. Im więcej nowych miejsc, tym więcej odkrywałam, dowiadywałam się nowych rzeczy, uczyłam się czegoś innego. Obserwowałam ludzi, ich decyzje. Starałam się dostrzec różnice, które były między nami i zrozumieć, dlaczego na pewne sprawy patrzymy inaczej.

Kuchnia danego regionu
Każdy kraj słynie ze swoich potraw - takich, które trzeba koniecznie spróbować. Owszem, można je samemu zrobić w domu, ale nigdy nie będą one smakowały identycznie. Ich smak w stu procentach może oddać jedynie mieszkaniec danego kraju, który zna ich prawdziwą recepturę. Dlatego jeśli jestem w danym miejscu uwielbiam próbować wszelkie dania. Uwielbiam kuchnię, w której przeważają ostre smaki. Z każdego z wyjazdów przywożę również pamiątki. Cokolwiek miałoby to być. Biżuteria, element garderoby. Choć najczęściej są to po prostu zdjęcia, dzięki którym mam uchwycone te wszystkie piękne miejsca. Dobrze jest mieć coś "namacalnego", żeby potem móc wrócić do tych wspomnień i dzielić się nimi razem z innymi. Czasami lubię wspominać również moje wycieczki szkolne, co jak co, ale dzięki nim zwiedziłam dużo pięknych miejsc w Polsce.

Jedynie czego mi szkoda, to fakt, że przez tą różnicę kultur nie wszyscy są dobrymi ludźmi. Nie szanujemy się wzajemnie, tworzymy bezsensowne kłótnie i wojny. Zakazy i nakazy. Podziały ludzi na lepszych i gorszych, tych nic nie wartych, biedniejszych i bogatszych jest już na porządku dziennym. A bez tego wszystkiego na pewno dla większości żyłoby się o wiele lepiej. 


A Wam co daje podróżowanie?

16 komentarze:

GRANICA PRYWATNOŚCI W MEDIACH SPOŁECZNOŚCIOWYCH. GDZIE ISTNIEJE?

21:51 imaginaryhope 12 Comments


Ostatnio zastanawiałam się nad tym, gdzie dla influencera, blogera (jak i dla jego odbiorców), ale także dla osób posiadających inne social media, istnieje granica prywatności. Gdzie jest jej początek, a gdzie koniec. W świecie blogosfery istnieje tak duża ilość blogów, że dla każdego taka granica będzie przebiegać gdzie indziej.

Prowadzę bloga od ponad trzech lat i za każdym razem, kiedy tworzyłam bardziej osobiste wpisy biłam się z myślami, czy to, co chcę, żeby było w nich zawarte nie jest zbyt prywatne i czy powinnam faktycznie tym się podzielić ze swoimi odbiorcami. Dla większości to naturalna kolej rzeczy, jeżeli regularnie tworzą w sieci i osoby, do których trafiają są dla nich ważni. Mimo wszystko, uważam, że pewne informacje nie powinny wychodzić poza naszą prywatną sferę. Tak, mi również zdarzało się udostępniać w mediach społecznościowych wycinki z mojego życia. Opisywałam różne sytuacje, dzieliłam się zdjęciami. Mimo wszystko, nie rozumiem tej całej idei odczuwania potrzeby dzielenia się dosłownie WSZYSTKIM. Każdy ma na to swój sposób. I dla niektórych jest to niestety tak ważne, że prywatność stała się mniej znacząca.

Prywatność w social media
Można powiedzieć, że "filozofia carpe diem weszła na kolejny poziom". Łapiemy każdą chwilę, zatrzymując ją w kadrze i udostępniając w dobie wszechobecnych mediów społecznościowych. Dokumentujemy telefonem absolutnie prawie wszystkie sytuacje czy rzeczy - zaczynając od jedzenia i zdjęć aut, na scenach z życia rodzinnego kończąc. Pokazujemy dosłownie wszystko, co moglibyśmy pokazać. Kiedy nam coś nie wychodzi, kiedy coś jest nie takie jakie powinno być, a chcemy sobie to jakoś zrekompensować, szukamy poklasku. Ktoś nas musi pochwalić albo powiedzieć, że wcale nie jest tak źle. Wylewamy siódme poty na treningach, ale nie tylko dla samego zdrowia i własnego, dobrego samopoczucia. Nie kupujemy kawałka szarlotki dla smaku. Wszystko dla zdjęcia.


Instagram może działać jako źródło inspiracji, bo tu trafiamy na ludzi o zainteresowaniach podobnych do naszych lub czymś nas inspirujących. Ale być może z czasem zauważycie też to, że Instagram nie jest już miejscem do wstawiania zwykłych zdjęć, a prężnie rozwijającym się biznesem i miejscem konkurencji. Tak samo jest ze Snapchatem. Psujemy potwornie relacje międzyludzkie. Jeśli ciekawi was co dzieje się u waszego starego znajomego, którego nie widzieliście od lat, dawniej byście nawiązali kontakt - nie wiem, zadzwonili, napisali list, a dzisiaj wystarczy, że wejdziecie na 'story' i już wszystko wiecie. Nie musicie się nawet odzywać. Chore, prawda?

Nie da się zaprzeczyć, że obecnie żyjemy życiem innych. To już nie te czasy, w których zazdrościł nam tylko sąsiad, bo w sumie tylko on widział, jakiej marki samochód stoi na naszym podjeździe czy to, co tachamy w torbach do domu. Życie życiem innych stało się celem, a dorównywanie im ścigając się w wynikach złotym środkiem. 

Z jednej strony, można powiedzieć, że jeśli ktoś ma szerokie grono odbiorców, to nic dziwnego, że chce zachować wobec nich szczerość, ukazywać swoje życie "bez filtra", dzielić się ważnymi momentami. Nie ingeruje w to, jeśli ktoś tak postrzega, mimo wszystko moim zdaniem sytuacja taka jak choroba, śmierć członka rodziny czy inna rodzinna, życiowa sprawa nie powinna być rzeczą, o której wie cała społeczność. Jestem osobą, która raczej nie mówi aż tak osobistych rzeczy, granica mojej prywatności jest raczej dość wybiórcza. Od razu zaznaczę, że nie chcę wrzucać wszystkich do jednego worka, bo wiem, że każdy może mieć inną opinię na ten temat.


Zdjęcia w profilach społecznościowych
Nic dziwnego też, że coraz więcej osób ma obniżone poczucie własnej wartości i problem z akceptacją swojego wyglądu, skoro wizerunek współczesnej kobiety czy mężczyzny jest nierealny. Dążymy do ideałów rodem z kolorowych okładek magazynów. Zmierza to w tak złym kierunku, ten cały wymóg, żeby być idealnym na każdym ze swoich internetowych profilach. Przeglądamy zdjęcia innych jak kurwa propozycje mebli z katalogu. Dlatego uważam, że dobrze, że wszedł zapis, który mówi, że każde zdjęcie podane obróbce graficznej wykorzystywane w kampanii reklamowej musi mieć specjalną adnotację: Photographic retouchee. I to tak jak na paczkach papierosów - ostrzeżenie w formie czarnego napisu na białym tle. Pamiętajcie, że to Wy ustalacie swój własny kanon piękna; to, czy jesteście z niego zadowoleni, niezależnie od tego, czy odbiega od norm prezentowanych w social media i popkulturze.

12 komentarze:

ZARABIAM PONAD 100 ZŁ ZA GODZINĘ

19:47 imaginaryhope 20 Comments


Mówią, że sztuką jest zarabiać na tym, co się lubi, czyli na swojej pasji. W sumie brzmi nieźle - wstajesz rano i od razu pierwsze co robisz to poświęcasz się swojemu hobby i jeszcze za to dostajesz pieniądze. Żyć, nie umierać, co?

Temat zarabiania na blogu co prawda nie jest już tak kontrowersyjny jak sprzed paru laty, jednakże dalej wywołuje negatywne skojarzenia i emocje. Nie raz słyszałam pytanie: "W ogóle coś zarabiasz na tym blogu?" No bo jak to, pisać tak dla czystej przyjemności. 

Za każdym razem podkreślam, że to nie zyski były powodem do tworzenia wpisów w internecie, bo gdybym tylko tym się kierowała, zapewne nie doszłabym do tego etapu, w którym jestem teraz. Gdybym nie widziała żadnych efektów swojej "pracy" przestałabym publikować, a nie taki był mój cel - od razu byłoby widać, że moja strona powstała tylko dla pieniędzy i na pewno nie trwałabym w blogowaniu ponad trzy lata. 

Zależy mi na tym, by blogosfera rozwijała się w jak najlepszy sposób. Wiem, że większość blogerów nie bloguje dla pieniędzy, w tym również ja. Niemniej jednak, angażując spore pokłady w swój rozwój, zaczęłam zastanawiać się, czy mogłabym z tego uczynić sposób może nie tyle co na pełnoetatową pracę, a na zwyczajny dorobek. Wychodząc naprzeciw wszystkim opiniom uważam, że wcale nie ma w tym nic złego.

Dotychczas odnajdywałam mnóstwo blogów o podobnej tematyce - z własną domeną i grafiką wysokich lotów. I trudno było mi było na początku odnaleźć się w tym wszystkim - i technicznie, i mentalnie, i także finansowo. Szczególnie w tym ostatnim aspekcie miałam duże wątpliwości, czy to co robię ma "ręce i nogi". Dzisiaj wiem, że ma :) Jeśli dana strona ma wartościowe treści, to sama się obroni. Wiadomo, że można się reklamować, ale przecież nie zmusi się nikogo do czytania.


Podobnie jest z innymi zawodami. Bycie "w miarę dobrym" w czymś nie wystarczy. Jeśli powiedzmy chcesz być grafikiem, to każdego dnia musisz przerabiać setki tutoriali, robić retusze i fotomontaże. Jeśli zakładasz bloga, a nie jesteś w stanie napisać chociaż jedno tekstu w ciągu miesiąca - to niestety, ale to raczej nie jest dla Ciebie. 

Dobry blog zyskuje naprawdę dużo propozycji współprac. I to, że dany mój wpis nie jest oznaczony jako "sponsorowany" nie znaczy, że taki nie jest. Ale bądźmy szczerzy - gdybym odpisywała na każdy mail z chęcią współdziałania, z mojej strony stałby się śmietnik. Nie chcę tworzyć gniota, więc odmawiam. Odrzucam niektóre zapytania, piszę po prostu o tym co chcę. Owszem - mogłabym zarabiać więcej, ale czy warto? Stawiając się na miejscu czytelnika, czy chciałabym wchodzić i czytać o "wszystkim i niczym"? Niezupełnie.

Reasumując: Czy w ogóle zarabiam na blogu? Owszem. Każdy może. Jednakże warunek jest jeden: pasja. Dzięki niej będziesz tworzyć teksty, które ludzie będą chcieli czytać. Bez tego nawet nie zaczynaj, bo to nie ma sensu.


I odwołując się do tytułu wpisu - nie, to nie clikbait :) Jednakże chodzi tu tylko o kwestię zarabiania na blogu, a stawka za godzinę nie podlega pełnemu etatu - bo tu częstotliwość wypłat jest zależna od ilości wykonanych zleceń :) W moim przypadku taka kwota wychodzi za godzinę tworzenia tekstu.

Jakie jest wasze zdanie w kwestii zarabiania na blogu? Albo ogółem - w internecie? Jeśli ktoś jest zainteresowany mogę stworzyć oddzielny wpis na temat tego, jak ja zarabiam. Piszcie swoje opinie w komentarzach!

20 komentarze:

UKRYWANIE BLOGA. CZY WARTO?

21:33 imaginaryhope 20 Comments


Prowadzenie bloga niesie za sobą szereg nieprzyjemności związanych z wystawieniem się na forum publiczne. Często ludzie wykorzystują szerzące się hejterstwo i wystawiają nas na multum różnych opinii. Niekoniecznie tych zawsze pozytywnych.

Bycie blogerem stanowi dla mnie pewną część tożsamości. Daje mi dużo możliwości: mogę podzielić się własną wizją, doświadczeniem, poglądami. Mogę wyrazić siebie, a tym samym inspirować tysiące innych osób. To coś więcej niż publikowanie "foteczek". To praca prawie jak każda inna, mimo to traktowana nadal z przymrużeniem oka. Z każdym miesiącem poprawiam swój styl, pracuję nad swoją stroną. Dlatego wiem też dobrze, że nie powinnam ukrywać własnego tworzenia w internecie, mimo że opinie mogą być różne i dla kogoś może wydawać się to infantylne.

Internet jest dostępny dla każdego. I to, że ja nikomu nie powiem o tym, że prowadzę bloga, na którym publikuję wpisy nie oznacza, że sam tego nie znajdzie. Po co mam przy każdym bardziej osobistym bądź ostrzejszym wpisie myśleć, czy to jakoś wpłynie na mój wizerunek wśród znajomych. Chcę móc dalej swobodnie podpisywać się imieniem i nazwiskiem pod tym blogiem. Blogiem, którego prowadzę ponad trzy lata. Miliony zapisanych znaków, setki głoszących go obserwatorów, kilkadziesiąt współprac z markami.  Poświęcam na niego multum czasu. Obmyślam, tworzę, kreuję. Dlaczego więc mam się chować z nim przed światem? Ci, którzy nas znają, tak czy siak zawsze nas znajdą - rozpoznają przecież po stylu pisania czy kompozycji liter w nazwie.


Tak bardzo chcemy, żeby inni dobrze o nas myśleli - przeżywając każde swoje potknięcie...  A tak naprawdę wcale nie mamy na to wpływu. Najlepiej jest robić swoje - ludzie, którzy nie zrozumieją pójdą w cholerę, a Ci którzy będą chcieli zostaną. Nigdy do końca nie dowiesz się co tak naprawdę myślą o Tobie inni, nawet gdyby składali różne deklaracje na Twój temat. A budowanie sentymentu do naszego wizerunku wbrew pozorom nie jest trudne. Dzięki takiemu zaprezentowaniu swojej osoby nie tworzymy tylko bloga lub strony, ale także własną markę. To tworzenie unikalnej relacji z odbiorcami. Warto więc przemyśleć czy ukrywanie się sprawi nam więcej korzyści niż pokazanie się od tej lepszej strony.

Bądźcie pewni siebie, doceniajcie to co robicie i nie wstydźcie się pokazać swoje blogi znajomym. Róbcie wszystko, by dalej się rozwijać i nie patrzcie na to, czy komuś to odpowiada czy nie. Po prostu róbcie swoje i nie rezygnujcie!

Czy warto ukrywać się jako bloger? Co o tym sądzicie? Jaki był Wasz wybór? Opiszcie trochę jakie były reakcje Waszych znajomych. Jestem bardzo ciekawa. A jeśli nie prowadzicie własnej strony, to rozruszajcie wyobraźnię - powiedzielibyście o niej innym?

20 komentarze:

BLOGER A MARKA - CZY WARTO ANGAŻOWAĆ GO W KAMPANIE?

21:35 imaginaryhope 12 Comments


Blogger dzisiaj już nie jest tylko kimś, kto dzieli się w internecie tym, co go interesuje. Od pewnego czasu blogi stały się również marką i to całkiem silnie się rozwijającą. Silna grupa opiniotwórcza, bo czytelnicy zazwyczaj liczą się z ich opiniami, a produkty są pokazywane w wzorcowym kontekście. Traktuje się ich jak odrębne, niezależne media, jednak zarobki i działalność w mediach dalej są szeroko komentowane, jak na przykład określenia typu, że 'blogger się sprzedał'. Co prawda, zarobki blogerów są stosunkowo coraz wyższe, a kampanie ciekawsze, ale stawka za reklamę okazuje się nadal niska w porównaniu z innymi mediami. 

Marka wyrabiana przez bloggerów jest wypracowywana latami; zbieranie wokół siebie coraz większej społeczności, która liczy się z ich opiniami i ufa rekomendacjom. Przykładem może być Maffashion, która po poleceniu produktów różnych marek na Snapchacie sprawiła, że w krótkiej chwili zniknęły one z drogeryjnych półek. Nie, akcja nie była sponsorowana - tu zadziałał po prostu impuls - obserwujący zobaczyli perfumy na 'Snapie' i zapragnęli mieć takie same. A Snap mimo, że jest aplikacją, która nie jest w żadnym wypadku wymagająca - kilka sekund video, krótki nakład pracy w porównaniu do video czy artykułów, których przygotowanie zajmuje zazwyczaj kilka dni - pozwala na dotarcie do szerokiej grupy odbiorców, a jej działanie jest na równie wysokim poziomie: łatwa mierzalność wyników, wyselekcjonowana grupa docelowa, real time, dobra promocja marki. 

Oczywiście, to też działa w drugą stronę - blogger, który jest nastawiony jedynie na zysk i zgadza się na reklamowanie każdego produktu - szybko traci na wiarygodności w oczach czytelników. Dlatego research to królewska zasada jakichkolwiek ruchów sieci. Bez tego, dany projekt może odpaść od razu w przedbiegach. Poświęcenie więc przynajmniej dziesięć minut na przegląd wpisów, profili w mediach społecznościowych to obowiązek. Całość prac nie jest tylko samym pisaniem, a również poszerzaniem wiedzy, analizą konkurencji.

Bo znany bloger to wiele propozycji, ale też selekcja ofert. Wybieranie tych najlepszych i odrzucanie tych marek, z którymi nie ma zamiaru podjąć współpracy. Nie każdemu można zaoferować dany produkt, musi on pasować do tematyki strony i wpisywać w styl życia autora.


Społeczność internetowa to, ogólnie mówiąc, zbiór ludzi powiązanych wspólnymi cechami i wchodzących w interakcję przez Internet. Zbieranie się użytkowników wokół skoncentrowanej tematyki, co pozwala na szybkie i co najważniejsze - skuteczne dotarcie z daną usługą lub produktem.

BLOGERZY TO KREATYWNOŚĆ

Kampania może być ciekawym doświadczeniem dla firmy, przede wszystkim wtedy, kiedy pozwoli ona na zaproponowanie przez bloggera własnej koncepcji. Osoby myślące nieszablonowo i odmiennie są motorem dla postępu - ważna jest unikalność - i tu się kryje fakt, że teksty nie powinny być duplikatami innych treści. Tworzenie elaboratów i używanie słownictwa znanemu mniejszości to także błąd - muszą być 'proste'. Blogger musi być przebojowy. Ważne jest pisanie o sprawach banalnych w sposób niebanalny. To nie jest wcale proste zadanie, ale tylko dzięki temu jest możliwe wyróżnienie się w tłumie.

Można również postawić na inne formy wypowiedzi oprócz publikowania tekstów, jak na przykład opracowywanie video. Robienie zdjęć jest również dobrym wyjściem - jeśli są dobrej jakości i dobrze uchwycone, na pewno zostaną przyjęte przez czytelników strony. Po pewnym czasie również zanika pula tematów, które nie zostały jeszcze poruszone - warto więc postarać się o wprowadzenie ankiet - dane wynikające z nich ukażą, co interesuje ludzi najbardziej i dostarczą inspiracji.

WARTOŚĆ POLUBIEŃ
Twierdzi się niejednokrotnie, że nie są one najważniejsze, jednak blogger medialnie bez nich nie istnieje. To ilość polubień, liczba czytelników (prawdziwych, nie wymuszonych poprzez wymiany obserwacja za obserwację) w social media wyrażają popularność i zasięg blogera. Żyjemy w cyfrowym społeczeństwie i nie oszukujmy się - tylko w taki sposób możemy dotrzeć do potencjalnych odbiorców.



PSYCHOLOGIA REKLAMY
Główną ideą jest wyjście do ludzi i utrzymywanie z nimi bliższych relacji, jak na przykład organizowanie konkursów. Odbywanie reklamy za pomocą różnych technik manipulacyjnych w postaci na przykład gier słownych, aby odbiorca uznał, że reklamowany produkt lub wydarzenie jest godne zainteresowania.

AUTORYTET
Pisząc interesujące teksty (przykładowo, na blogu firmowym) lub prowadząc w ciekawy sposób własną stronę jest szansa na uznanie wśród innych i zdobycie opinii eksperta. Pisanie o czymś, o czym ma się szeroki zasób wiedzy - w ten sposób dana grupa czytelników będzie skłonna chętniej i częściej wracać do danych artykułów. Oczywiście, najważniejszy jest prezentowany język, jakim posługuje się blogger - poprawność, prawidłowa budowa zdań i styl.

Tworzenie własnego wizerunku w Google: przeprowadzanie i publikowanie wywiadów z ludźmi z blogosfery czy też możliwość umieszczania adresu bloga w katalogach podobnych stron. Konta na innych serwisach społecznościowych, w których można publikować informacje o najnowszych postach.

PODSUMOWANIE:
Współpraca z blogerem = lepsze, wyraziste efekty. Dotarcie do nowych klientów, co bezpośrednio przekłada się na większą opłacalność przedsiębiorstwa, sprzedaż i rozpoznawalność produktu. Po drugie, taka forma reklamy bardziej zapada w pamięć i jest trwalsza niż telewizyjna, radiowa czy prasowa. Wpisy nie znikają wraz z zakończeniem kampanii - znajdują się w archiwum, więc zawsze można do nich wrócić. 

12 komentarze:

FOTOGRAFIA DLA POCZĄTKUJĄCYCH - JAK ZACZĄĆ? - SZEROKIKADR.PL

20:33 imaginaryhope 15 Comments


By zacząć swoją przygodę z fotografią nie potrzeba więcej niż trzech rzeczy. Niektórzy po przeczytaniu tekstu będą twierdzić, że wcale nie odkryłam Ameryki i to, co opisałam jest dość oczywiste, mimo to chciałabym podzielić się swoim doświadczeniem. 

Przede wszystkim jeśli dopiero zaczynasz, nie ma sensu kupować sprzętu z najwyższej półki cenowej. Użyj dowolnego gadżetu, może być byle jaki, a konkretnie chodzi mi o to, że na pewno masz go na wyciągnięcie ręki lub jest do nabycia za grosze :) Jeśli to jest tylko przejściowe zainteresowanie fotografią, szybko dopadną Cię wyrzuty sumienia z powodu zbyt dużej sumy jaką wydałeś. Poza tym, jako początkujący nie będziesz umiał wykorzystać wszystkich możliwości jakie daje profesjonalny sprzęt. Sama zaczynałam od najtańszej cyfrówki MEDION, która miała opcje zmiany tylko kilku parametrów i to mi w zupełności wystarczyło, aby pojąć podstawy. 

Ważne jest:
- światło dzienne: tańsze/słabsze aparaty mają małą matrycę, a zbyt dużą liczbę pikseli, co powoduje, że nawet przy niskim ISO zdjęcia stają się zaszumione, a przy tym nieestetyczne. Otwórz maksymalnie przesłonę, ustaw niskie ISO (może być np. 200). Znajdź punkt blisko okna (ale nie w bezpośrednim słońcu), bądź przenieś swój 'plan zdjęciowy' na plener. Rada dość banalna, ale warto o niej wspomnieć! 
- programy do obrabiania zdjęć - kontrast, jasność, kolory czy chociażby wyostrzenie - nawet kiepskie zdjęcie da się odratować. Polecam Photoscape - darmowy i prosty w obsłudze, z fajnymi opcjami.
- długi czas naświetlania


Wiedza.
Znajdź najlepsze źródło dla siebie. Nie muszą być to koniecznie poradniki, a na przykład warsztaty czy kółka fotograficzne. Facebook to jest potęga, wyszukaj czy ktoś organizuje w Twoim mieście spotkania - niektórzy fotografowie lub profesjonalne studia je organizują z myślą o przekazaniu swojego doświadczenia, choć niekiedy to niestety kosztuje. Oprócz nich meritum wiedzy mogą być książki, które mogą także pomogą pomóc. Największą bazą jednak jest Internet - szeroko dostępna, podstawowa wiedza. Gdzie się jeszcze uczyć fotografii? Wiedzę zgłębiałam poprzez różne poradniki internetowe. Jednym z takich, które mogę polecić jest ten (klik): SZEROKIKADR.PL - KOMPOZYCJA I KADROWANIE. Bardzo dobry dla osób początkujących, wszystko prosto i ciekawie wyjaśnione, a oprócz tego mamy ćwiczenia i ciekawostki. Na stronie szerokikadr.pl można znaleźć mnóstwo wskazówek dotyczących fotografii, inspiracji (https://www.szerokikadr.pl/inspiracje) oraz konkursy. Warto zajrzeć!




Praktyka, czyli najważniejszy punkt. Sama wiedza teoretyczna nie uczyni z Was mistrzów. :) Jeśli fotografia to faktycznie Twoja pasja, to bez wahania zaczynaj. Masz do dyspozycji mnóstwo inspiracji i możliwości - to pozwoli Ci ruszyć. Polecam stronę favim.com, która ma mega zasób zdjęć. Świetnym pomysłem jest także wzięcie udziału w jakimś wyzwaniu, który zmobilizuje do działania. Może akurat jakieś wiosenne? :) 

15 komentarze:

DEFINICJĄ SUKCESU NIE JEST BOGACTWO ANI SŁAWA...

22:03 imaginaryhope 11 Comments


Czym jest sukces? W poradnikach wszelkiej maści spotyka się różne jego opisy. Każdy jednak obejmuje małe, często przez nas niedoceniane, a może i nawet niezauważalne osiągnięcia. Po co patrzeć na siebie w kategoriach kobiety sukcesu, skoro nie śpi się na pieniądzach i nie pokazują nas na pierwszych stronach wszystkich gazet? W masowym odbiorze mylimy sukces z bogactwem i sławą. Osoby przegrywające nierówną walkę z rzeczywistością mają przypadłość wierzyć, że tylko w blasku świateł jupiterów pieniądze zleciałyby się jak ćmy. A zaraz za nimi szczęście.

Dla mnie na sukces składa się ze wszystkich osiągnięć, nawet tych najmniejszych. Dokonuje ich każdego dnia, bo robię rzeczy, które mnie interesują. Jestem szczęśliwa, kocham to, co robię. I doszło do mnie, że największym problemem każdego z nas jest strach. Tak, wiem, Ameryki nie odkryłam. Mogę szczerze przyznać, że jakoś nie widziało mi się zakładać bloga. Z każdym projektem nie wiedziałam, czy moje serce to wytrzyma, bo mimo że większej części jeszcze nie zaczęłam, to już się bałam, że NIE DAM RADY. Głupie, prawda?

Chcę powiedzieć, że sukces nie odznacza się zawsze bogactwem i sławą i szczęśliwym życiem. Im więcej zaczyna się dziać wokół Ciebie, tym więcej dzieje się w Tobie. A z tym zaczynają się problemy, wiecznie niepozałatwiane sprawy...

Mówi się, że bycie aktorem to spełnienie marzeń, zwłaszcza jeśli już jako dziesięcioletnie dziecko zgarniasz całkiem niezłe siano. To znaczy, nie Ty, tylko Twoi rodzice, którzy wiązali koniec z końcem utrzymując wielodzietną rodzinę. A skończyło się to walką o pieniądze, a konkretnie o prawo do opieki nad synem. Mówię tu o Macaulayu Culkinie. Na pewno jest wam znany z roli "Kevina samego w domu".

Kurt Cobain nagrał płytę, która była hymnem pokolenia. Wiele tras koncertowych za nim, jego przeboje na samych szczytach playlist. Mało kto wie jednak, że był dzieciakiem z problematycznej rodziny, a wewnętrzne rozdarcie próbował zaszyć heroiną. Kilka razy przedawkował narkotyki, mimo to dopiero strzał w głowę pozwolił mu się uwolnić od kulis sławy i depresji.

A Maryline Monroe? Świat zapamiętał ją jako ikonę popkultury i symbol seksu. Każdy patrzył tylko przez ten pryzmat, przez to co widzą na pierwszym planie. Jednakże pod tym kryło się coś więcej. Sierociniec, szpital psychiatryczny, a na końcu odebranie sobie życia. A po drodze jeszcze kilka innych spraw...

Niektórzy postawią sobie pytanie: ale dlaczego? Wydaje się, że mieli wszystko i nic im nie brakowało. Otóż nie. Bogactwo, pieniądze to nie są najważniejsze aspekty życia, nie zastąpią najważniejszych wartości. A poza tą całą otoczką, którą my widzimy i wydaje nam się idealna, kryje się coś więcej. To ludzie tacy sami jak my, z problemami i różnymi przejściami. 

11 komentarze:

KOBIETY, DBAJMY O SIEBIE! DZIEŃ KOBIET Z AMFORA.PL

21:31 imaginaryhope 12 Comments


Co jako pierwsze przychodzi Ci na myśl kiedy słyszysz hasło "zadbana kobieta"? Na pewno wygląd - zgrabna, szczupła sylwetka, lśniące włosy i gładka cera. Każda z nas chce dobrze się czuć we własnej skórze i wyglądać pięknie. Jednak w dobie szału zarządzania czasem, robienia masowo list rzeczy do zrobienia i spełniania się na każdych polach, nie tylko zawodowych, zapominamy o najważniejszym: o sobie. 

Wiele z nas nie jest w stanie zostawić swoich obowiązków, choćby na jeden dzień i poświęcić tego czasu sobie. Co więcej, zauważyłam, że znaczna część uważa, że troska o siebie to czysty egoizm. Ale wcale nie chodzi tutaj o to, aby rzucać wszystko w diabły i siedzieć bezczynnie, a o to, aby czerpać z całego dnia jak najwięcej, a następnie znaleźć czas na to, co sprawi, że chociaż przez chwilę będziemy mogły poczuć się dobrze.


Wydawałoby się, że znalezienie chwili na jakąś głupotę jest absurdem, podczas gdy chcemy być takie wszechstronne i planujemy każdą minutę swojego życia. Zaskoczę was -  nie jest. Istnieje wiele sposobów na zadbanie o siebie - chociażby nasze zdrowie! A dla mnie dbanie o siebie to nie jest egoizm. W żadnym wypadku. Stawianie siebie na ostatnim miejscu to moim zdaniem, głupota. 

Chcę Wam uświadomić, że chociażby taki wieczór dla siebie jest ważny. Nie mówię tu o godzinie, ba, nawet nie pół godziny, ale przynajmniej o tych piętnastu minutach. No nie wiem, typowe pierdoły: nałożenie maseczki na włosy (np. KLIK), twarz (np. KLIK), malowanie paznokci albo przedłużenie kąpieli o następne dziesięć minut. W ciągu tego czasu powinniśmy odciąć się od wszelkiego stresu i obowiązków, a wyluzować się i zadbać o odrobinę komfortu.

ZASADA PIERWSZEJ MYŚLI
Czyli krótko mówiąc "akcja-reakcja". Nie szukam wymówek co do swoich postanowień i nie pozwalam, by cokolwiek mnie rozpraszało. Tak naprawdę ta zasada może być wykorzystywana w każdej dziedzinie życia, nie tylko w kwestii dbania o siebie. 


Oczywiście na topie są teraz lakiery hybrydowe, stąd też polecam te ze strony Amfora.plMogą być idealne jako prezent z okazji Dnia Kobiet. Linki:


MIEJ PLAN 
Nie wiem jak dla Was, ale dla mnie źródłem motywacji, a zarazem satysfakcji jest odhaczanie osiągniętych celów. Zapisujcie je na kartce i każde zrealizowane skreślajcie - powód do dumy jak i siłą napędowa.

KONIEC PORÓWNYWANIA SIĘ DO INNYCH I Z WAMPIRAMI ENERGETYCZNYMI
Frustracja rośnie, gdy porównujemy się do innych. A byłoby dobrze po prostu gdybyście znalazły jakąś inspirację i z niej uczyniły motywację. Świetnym narzędziem do tego jest Instagram, gdzie znajdziecie mnóstwo profili kobiet, które wiedzą jak o siebie zadbać. 

Koniec również z tzw. wampirami energetycznymi, które na każdym kroku myślą o tym, jak pochłonąć naszą całą siłę do życia. Ciągle nas krytykują, narzekają i nastawiają negatywnie do całego świata. 
Ciekawa jestem co Wy robicie, aby znów "chciało się Wam chcieć"? 
Co Was motywuje do dbania o siebie?

12 komentarze: