GRANICA PRYWATNOŚCI W MEDIACH SPOŁECZNOŚCIOWYCH. GDZIE ISTNIEJE?
Ostatnio zastanawiałam się nad tym, gdzie dla influencera, blogera (jak i dla jego odbiorców), ale także dla osób posiadających inne social media, istnieje granica prywatności. Gdzie jest jej początek, a gdzie koniec. W świecie blogosfery istnieje tak duża ilość blogów, że dla każdego taka granica będzie przebiegać gdzie indziej.
Prowadzę bloga od ponad trzech lat i za każdym razem, kiedy tworzyłam bardziej osobiste wpisy biłam się z myślami, czy to, co chcę, żeby było w nich zawarte nie jest zbyt prywatne i czy powinnam faktycznie tym się podzielić ze swoimi odbiorcami. Dla większości to naturalna kolej rzeczy, jeżeli regularnie tworzą w sieci i osoby, do których trafiają są dla nich ważni. Mimo wszystko, uważam, że pewne informacje nie powinny wychodzić poza naszą prywatną sferę. Tak, mi również zdarzało się udostępniać w mediach społecznościowych wycinki z mojego życia. Opisywałam różne sytuacje, dzieliłam się zdjęciami. Mimo wszystko, nie rozumiem tej całej idei odczuwania potrzeby dzielenia się dosłownie WSZYSTKIM. Każdy ma na to swój sposób. I dla niektórych jest to niestety tak ważne, że prywatność stała się mniej znacząca.
Prywatność w social media
Można powiedzieć, że "filozofia carpe diem weszła na kolejny poziom". Łapiemy każdą chwilę, zatrzymując ją w kadrze i udostępniając w dobie wszechobecnych mediów społecznościowych. Dokumentujemy telefonem absolutnie prawie wszystkie sytuacje czy rzeczy - zaczynając od jedzenia i zdjęć aut, na scenach z życia rodzinnego kończąc. Pokazujemy dosłownie wszystko, co moglibyśmy pokazać. Kiedy nam coś nie wychodzi, kiedy coś jest nie takie jakie powinno być, a chcemy sobie to jakoś zrekompensować, szukamy poklasku. Ktoś nas musi pochwalić albo powiedzieć, że wcale nie jest tak źle. Wylewamy siódme poty na treningach, ale nie tylko dla samego zdrowia i własnego, dobrego samopoczucia. Nie kupujemy kawałka szarlotki dla smaku. Wszystko dla zdjęcia.Instagram może działać jako źródło inspiracji, bo tu trafiamy na ludzi o zainteresowaniach podobnych do naszych lub czymś nas inspirujących. Ale być może z czasem zauważycie też to, że Instagram nie jest już miejscem do wstawiania zwykłych zdjęć, a prężnie rozwijającym się biznesem i miejscem konkurencji. Tak samo jest ze Snapchatem. Psujemy potwornie relacje międzyludzkie. Jeśli ciekawi was co dzieje się u waszego starego znajomego, którego nie widzieliście od lat, dawniej byście nawiązali kontakt - nie wiem, zadzwonili, napisali list, a dzisiaj wystarczy, że wejdziecie na 'story' i już wszystko wiecie. Nie musicie się nawet odzywać. Chore, prawda?
Nie da się zaprzeczyć, że obecnie żyjemy życiem innych. To już nie te czasy, w których zazdrościł nam tylko sąsiad, bo w sumie tylko on widział, jakiej marki samochód stoi na naszym podjeździe czy to, co tachamy w torbach do domu. Życie życiem innych stało się celem, a dorównywanie im ścigając się w wynikach złotym środkiem.
Z jednej strony, można powiedzieć, że jeśli ktoś ma szerokie grono odbiorców, to nic dziwnego, że chce zachować wobec nich szczerość, ukazywać swoje życie "bez filtra", dzielić się ważnymi momentami. Nie ingeruje w to, jeśli ktoś tak postrzega, mimo wszystko moim zdaniem sytuacja taka jak choroba, śmierć członka rodziny czy inna rodzinna, życiowa sprawa nie powinna być rzeczą, o której wie cała społeczność. Jestem osobą, która raczej nie mówi aż tak osobistych rzeczy, granica mojej prywatności jest raczej dość wybiórcza. Od razu zaznaczę, że nie chcę wrzucać wszystkich do jednego worka, bo wiem, że każdy może mieć inną opinię na ten temat.
Zdjęcia w profilach społecznościowych
Nic dziwnego też, że coraz więcej osób ma obniżone poczucie własnej wartości i problem z akceptacją swojego wyglądu, skoro wizerunek współczesnej kobiety czy mężczyzny jest nierealny. Dążymy do ideałów rodem z kolorowych okładek magazynów. Zmierza to w tak złym kierunku, ten cały wymóg, żeby być idealnym na każdym ze swoich internetowych profilach. Przeglądamy zdjęcia innych jak kurwa propozycje mebli z katalogu. Dlatego uważam, że dobrze, że wszedł zapis, który mówi, że każde zdjęcie podane obróbce graficznej wykorzystywane w kampanii reklamowej musi mieć specjalną adnotację: Photographic retouchee. I to tak jak na paczkach papierosów - ostrzeżenie w formie czarnego napisu na białym tle. Pamiętajcie, że to Wy ustalacie swój własny kanon piękna; to, czy jesteście z niego zadowoleni, niezależnie od tego, czy odbiega od norm prezentowanych w social media i popkulturze.
12 komentarze: