POTRZEBUJĘ BYĆ OFFLINE.
Blogowanie to dla mnie przyjemność, dająca możliwość podzielenia się ze światem swoim doświadczeniem i opinią. Jest środkiem, dzięki któremu mogę nagłośnić ważne sprawy i to nie tylko takie, które widzę w mediach, a takie, które dotyczą każdego z nas, zwykłych szarych ludzi. Jest też moim sposobem na zarobienie pieniędzy, takim dodatkiem do blogowania, o którym już wspominałam niejednokrotnie. Taką pracą zdalną... z nieokreślonymi godzinami. Pracuję kiedy chce, ale wiem, że tylko ode mnie zależy jaki będzie efekt końcowy. I większość blogerów ma takie podejście, że im większe grono odbiorców, tym będą mieli się czym pochwalić przed agencjami i markami. Pogoń za tym jest jak pogoń za pieniądzem. Im będzie tego wszystkiego więcej, tym większy zarobek. Doskonale to wiem, bo jest to jedna z moich form zarobku, ale mimo to, dla mnie w pełni wystarczająca. Mało biznesowe podejście, ale tak mi odpowiada. Bo im większe grono odbiorców, tym większa odpowiedzialność. Więcej pracy, odpowiadania na maile, komentarze.
Liczę się z każdym słowem, jakie się tutaj pojawia. Każdy tekst jest w pełni mój. Oczywiście, że nigdy nie będę na takim poziomie jak strony związane z branżą beauty, fashion czy parenting, bo moja tematyka jest zupełnie inna i zdaje sobie z tego sprawę, że nie każdemu ona będzie odpowiadać, ale nie czuje się przez to gorzej. Nie mam zamiaru porównywać się z osiągnięciami innych w blogosferze. Dla mnie rozwój swojego miejsca w sieci, a cała pogoń za cyferkami i nowymi odbiorcami to dwie osobne rzeczy. Albo rozwijam go tylko dla siebie albo dbam o relacje z dotychczasowymi czytelnikami. Takimi, którzy są ze mną od dawna. To jest ważne, ale nie dam się zapędzić w ten cały wyścig szczurów, bo ilość obserwujących, ilość lajków czy ilość komentarzy nie identyfikuje mnie jako lepszego czy gorszego człowieka. Nie jest żadnym wyznacznikiem.
Ostatni wpis opublikowałam miesiąc temu
Nie panikuję też już nad sprawą związaną z regularnością wpisów. Zwyczajnie z powodu braku czasu, nie zawsze mam chwilę, żeby tu zajrzeć i coś opublikować. Dla kogoś, kto prowadzenie bloga jest pracą na pełen etat i wówczas nie musi jej dzielić z milionem innych obowiązków, priorytetem będą teksty, które są angażujące, napisane zgodnie z oczekiwaniami wyszukiwarek. Priorytetem będą też dobrze wykonane, własnoręcznie zdjęcia. I nie płaczę nad tym, że ja używam tych z darmowych banków zdjęć. Albo że ostatni tekst pojawił się u mnie miesiąc temu. Jeśli mam chwile spowodowane brakiem motywacji, odkładam na chwilę pisanie i zajmuje się czym innym. A na tych, dla których blogowanie jest istotną częścią pracy i życia, nie wylewam frustracji i nie twierdzę, że skupili się tylko na świecie online. Nie oceniam. Nikogo. Robię po prostu swoje. Bez żadnej sztywnej daty przypisanej do pojawiania się kolejnych wpisów.
Szanuję swój czas, spędzając go w inny sposób niż siedzenie przed komputerem. Potrzebuję kontaktów z ludźmi, potrzebuję być offline. Nie przekładam w żaden sposób świata wirtualnego na coś ważniejszego, niż rzeczywistość. Nie tworzę całej masy relacji, nie dzielę się każdym kawałkiem swojego życia w mediach społecznościowych. Nie przeglądam bezsensownie portali. Szanuję swój czas. W wielkim skrócie, nie ustalam ścisłych ram czasowych. Publikuje wpisy wtedy, kiedy mam na to ochotę. Nie siedzę w internecie non stop, bo nie czuję takiej potrzeby. To jest mój blog i nie gonię za dorównywaniem innym, bo cieszy mnie to, co udało mi się osiągnąć do tej pory.
Po prostu robię swoje. Tak jak najlepiej potrafię.
Po prostu robię swoje. Tak jak najlepiej potrafię.
11 komentarze: